Transfery – gdzie one są?
Mamy dopiero końcówkę czerwca, a już minęła połowa letniego okienka transferowego w Anglii, które w tym roku trwa wyjątkowo krótko. Tylko gdzie są TE transfery?
Zapowiedzi przed tym okienkiem były wyjątkowo głośne, chociaż można tak mówić o każdym kolejnym okresie transferowym. Czekaliśmy na transfery m. in. Cristiano Ronaldo do czerwonej części Manchesteru, Garetha Bale’a do Tottenhamu czy Roberta Lewandowskiego właściwie do każdego z wielkich klubów angielskich. Bardzo blisko ściągnięcia Nabila Fekira był Liverpool, jednak finalnie to transakcji nie doszło, o czym szerzej pisze Przegląd Sportowy Daily Mail rozpisywał się, jak co okienko, o klepniętym już transferze Marheza do Manchesteru City, jednak ten jak i inne transfery, ucichły. Nie można jednak powiedzieć, że na rynku trwa całkowita stagnacja. Co prawda nie ma TYCH transferów, ale są inne.
Arsenal w końcu sięgnął po dość młodego i pewnego bramkarza, który może być alternatywą, a już za chwilę następcą Petra Cecha, którym jest Bernd Leno, 26-latek doskonale znany nam z występów w Bayerze Leverkusen. Kolejnym wzmocnieniem jest Stephan Lichtsteiner, który po długiej przygodzie w Turynie będzie zabezpieczał boki defensywy w Londynie. Gdzie pozostałe transfery, przede wszystkim ofensywne? Na razie cisza.
Na transfery najwięcej do tej pory wydał Liverpool – 99 mln funtów. Szeregi The Reds zasilili Naby Keita, 23-letni Gwinejczyk, gwiazda RB Leipzig oraz Fabinho, który był kojarzony z Premier League od dobrych dwóch sezonów, jednak dopiero teraz opuścił AS Monaco. Mimo odejścia Emre Cana w tym momencie Liverpool jest z pewnością największym wygranym okienka…
… jednak bardzo możliwe, że finalnie wygranym będzie Manchester United. Transfery Diego Dalota z FC Porto oraz oraz Freda, gwiazdy Szachtara. Czerwone Diabły prowadzą też rozmowy z Jose Gayą, Milanem Skriniarem, w orbicie zainteresowań jest też Leonardo Bonucci.
Chelsea i Manchester City jak na razie są wyjątkowo bierne, niewiele jest też spekulacji wokół tych dwóch wielkich klubów. Może oprócz tematu Roberta Lewandowskiego, który powraca tak często jak on sam po piłkę, na własną połowę, podczas Mistrzostw Świata.